sobota, 26 kwietnia 2014

Koci kwiecień.

   Kwiecień w tym roku taki piękny, nawet kasztany zaczęły już rozkwitać. Ciepło, słonecznie, świątecznie. A czasu brak. Przed urlopem, tylko praca i praca, na urlopie - milion rzeczy do zrobienia, po urlopie, znów ta praca! Ocipieć idzie!
Dla Puca kwiecień też jest miesiącem wrażeń, pierwsza podróż pociągiem, nowy, chwilowy dom, spotkanie z psem, wyjście na ogród i wizyta kontrolna u weterynarza, kończąca się termometrem w pupie!
Wszystko, prócz tego ostatniego zniósł dzielnie. W pociągu wyrywał każdą napotkaną dziewczynę, a nawet kilku panów. Ten czar i urok działał na wszystkich. W nowym domu odnalazł się momentalnie, chwilami tylko zamiałczał jak zgubił orientację. Psa ustawił pod siebie, a w ogrodzie wyczyniał dzikie harce.
Tylko u weterynarza czuł się nieswojo...;)








Mamy nadzieję, że święta minęły Wam we wspaniałej rodzinno-kociej atmosferze :))

czwartek, 3 kwietnia 2014

Kot i kaczka.

   Brak czasu, brak czasu, brak czasu...oszaleć można. Między jednym, a drugim brakiem czasu powoli szykujemy się do świąt. Bailey bardzo dzielnie pomaga w dekoracjach i porządkach mieszkania, jeszcze nie wie, że czeka go wyjazd.  Wizyta w rodzinnym kraju, podróż pociągiem, nowe kąty i co najgorsze chwilowy brak drapaka! Mam nadzieję, że będzie dzielny. 
   W ramach dekoracji trafiła do nas kaczka...nowa przyjaciółka i gryzak Puca. Instynkt bierze górę nawet jeśli chodzi o pluszowe ptaszki.









piątek, 28 marca 2014

Bańkowa przygoda.

   Kiedy byłam mała uwielbiałam bańki mydlane, po prawdzie, mimo dodatkowych 20 lat, uwielbiam je i teraz. Kolorowe, błyszczące, mieniące się w słońcu, duże, małe...obojętnie. Poprawiają humor, relaksują, uspokajają i cieszą oczy. Oczy ludzkie i kocie.







czwartek, 20 marca 2014

Nowy drapak.

   Długo wyczekiwany i bardzo pożądany, zjawił się u nas dwa dni temu i przejął świat Baileya w posiadanie. Nowy drapak.
Plany o nim snułam już od dawna. Kiedy fundusze już były, długo przebierałam w modelach, później czas na wykonanie i wysyłkę. Minął więc miesiąc, wiosna tuż tuż. Paczka przyszła przed południem i nie czekając na pana domu zajęliśmy się montażem. Ależ był ubaw! Pucol zajął się testowaniem i obwąchiwaniem każdego pojedynczego elementu. Ja, po minucie spocona i zziajana (bo to monstrum ciężkie i przeogromne) składałam te wielkie klocki lego. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania gabarytowe. Bailey na drapaku wygląda jak maleńki kociaczek, a nie jak 5-kilogramowy tygrys.
Najważniejsze jest jednak to, że Puciuś jest zachwycony, zakochany i szczęśliwy. W końcu ma naprawdę porządny mebelek (z którego się nie "wylewa" i który nie chwieje się przy każdym skoku), postawiony w dodatku tuż pod oknem, skąd ma widok na bardzo aktywną ostatnio "kocią telewizję".









sobota, 15 marca 2014

Leń.

Na łóżeczku leży leń,
nic nie robi cały dzień.
"O, wypraszam to sobie,
jak to ja nic nie robię?"
                                           Jan Brzechwa "Leń"*





* Wierszyk lekko zmodyfikowany, zamiast tapczanu - kanapa, a siedzenie zastępuje leżenie.


wtorek, 11 marca 2014

Walczący ze wstążkami.

   Niezmordowany, odważny i bohaterski, walczący z zapałem godnym najdzielniejszych rycerzy. Nie poddaje się, mimo trudów i zmęczenia, towarzyszącym długiej bitwie. Oto on - Bailey.






poniedziałek, 10 marca 2014

Kot na wysokości.

   Czytałam sobie kiedyś, że koty brytyjskie to takie niskopienne, mało skoczne, podłogowe wręcz. W internecie, książkach, słyszałam od ludzi. Ale halo halo...coś tu nie gra. Każdy kot lubi wysokość. Tylko tym ciężkim futrom, z dużymi dupkami trudniej tam się dostać.
Na początku faktycznie, szczytem dla Pucusia był parapet, biurko, komoda. Dlaczego? Bo wyżej nie mógł wskoczyć. Misja "z drapaka na szafę" odbyła się dwukrotnie, bez sukcesów, Bailey spadał w dół. Szybkość bicia mojego serca, porównywalna była w tym momencie do szybkości bolidów na torach Formuły 1. Wtedy mój luby, pod przymusem i niechętnie, wywiercił w ścianach dziurki i zamontował półki. Niby nic, a futro oszalało...przez dwa dni nie schodziło z szafy (nie licząc chwil na jedzenie, picie, kuwetę i czułości).
Teraz, już po jakimś czasie widzę, że Pucol jest naprawdę szczęśliwszy. Jak chce mieć spokój - idzie spać na szafę, jak ma dość gości - idzie spać na szafę, jak odkurzamy (skubany nie boi się niczego, prócz odkurzacza) - idzie spać na szafę. Azyl na wysokości to to, co tygryski lubią najbardziej.





środa, 5 marca 2014

Przetestowane - tor Catit Design.

   Ostatni nawał pracy zmusił mnie do zastanowienia się nad tym, co robi kot podczas naszej nieobecności. Przede wszystkim śpi, Puco zawsze wychodzi mi naprzeciw zaspany, z dopiero co otwartymi oczami. A w międzyczasie? Czym można mu wypełnić czas, kiedy nas nie ma w domu? 
Dostęp do okna, przede wszystkim...kocia telewizja potrafi zająć futrzaka na długo, zabawki porozrzucane po pokoju jednak nigdy go jakoś nie interesowały. Po powrocie znajdowały się w tym samym miejscu gdzie je zostawiłam. 
Wyjątkiem jest wydaje mi się nabyty dwa tygodnie temu tunel z latającą, świecącą na czerwono kulką.
Bailey szaleje za nim już od samego początku, piłeczka, której nie może wydostać absorbuje go na dobre pół godziny. Popycha ją, toczy, próbuje wyciągnąć, upolować, rozkłada się obok, gryzie, drapie. Wiele radości, które co lepsze kot może dostarczy sobie sam na sam z zabawką. Gdy wracam do domu, zabawka znajduje się zawsze w innym ułożeniu, widać, że kocisko interesowało się nią podczas mojej nieobecności. Czasami tylko żałuję, że nie mogłam tego zobaczyć...przy polowaniach Puco kręci tyłeczkiem lepiej niż niejedna modelka. 
Jedyne niebezpieczeństwo toru - hałasy o 2 w nocy. 
Żadne zabawki, nawet najlepsze nie mają oczywiście szans w porównaniu z towarzystwem człowieka. Więc po pracy do roboty i latamy z piórkami za naszym kotem. 






środa, 19 lutego 2014

Kontroler jakości.

   Kiedy jakaś nowa rzecz zjawia się u nas w domu, pędem biegnie i on - kontroler jakości.
Z lubością przegląda każdą najmniejszą nawet śrubkę przy montażu, bacznie obserwuje cały proces, a na końcu dokładnie sprawdza całość wykonania. Przesiedzi nawet pół dnia doglądając nowego produktu, nie spieszy się, wyważona opinia jest jego zdaniem kluczem do sukcesu.






   Zaakceptowano.